• amerykańska kultura

    To jest także wynik amerykańskiej kultury broni palnej i przemocy. Przecież Amerykanie, a szczególnie dominujący tam wciąż WASPS, a generalnie tzw. biali, są przecież wciąż mentalnie ludźmi Dzikiego Zachodu, którzy swój dobrobyt zawdzięczają Holocaustowi Indian, a ten, jak wiadomo, możliwy był głównie dzięki wynalazkowi prostego w obsłudze, szybkostrzelnego, celnego karabinu z gwintowaną rufą (tzw. rifle). Odebrać Amerykaninowi broń palną, to jest przecież tak, jakby odebrać mu jego duszę, w sensie jego tożsamość, jego osobowość, jego „ja”. Amerykanie się więc na to nigdy nie zgodzą i sami się powystrzelają, rozwiązując w ten sposób wszelakie problemy wynikające obecnie z istnienia USA. Wszystko jest dobre, co się dobrze kończy! „Nie chodzi o to, by popierali praktyki homoseksualne, czego zakazują obie największe religie. Chodzi o to, by nie tolerowali w swoich wspólnotach nienawiści do osób homoseksualnych tylko dlatego, że mają inną orientację seksualną.”

    Ach, jakie arcypolskie zdanko! Ciekaw jestem, czym według Pana Redaktora byłoby owo (problematyczne, jak można mniemać) „popieranie”? Czyżby np. „propagowaniem”? Ten dystans wobec „popierania-propagowania” bardzo jest charakterystyczny dla ludów wschodniej Europy. Jeden z nich — pod wodzą Władimira Groźnego — zakazuje dziś „propagandy seksualnej”. Słowem: nie popiera nie tylko „praktyk”, lecz także „wyobrażeń”. I jakoś dziwnym trafem ten sprzeciw wobec „propagandy” wiąże się tam z dość tradycyjną, pogromową torby papierowe  nienawiścią. Podobnie u nas, w kurniku Jarosława — większość tych, którzy „nie popierają praktyk homoseksualnych”, nie mają problemu z popieraniem przemocy (albo przymykaniem kaprawych oczek na przemoc) wobec tych, którzy rzekomo owe „praktyki” „popierają”. W tym kontekście zdanko redaktora-łaskawcy, by ci, którzy „nie popierają” niecnych „praktyk” nie tolerowali zarazem „w swoich wspólnotach nienawiści do osób homoseksualnych”, niebezpiecznie ociera torebki papierowe  się o ten rodzaj faryzejstwa, jaki zatruwa katolicyzm (szczególnie polski) od wielu dłuuugich dekad — i skutkuje min. kondensowaniem się nienawiści (min. do osób o odmiennej orientacji seksualnej). Akurat polski Kościół katolicki jest przepełniony homofobią. Niejaki ks. Oko, oficjalny głos episkopatu ws. homoseksualizmu i gender, w swoich nienawistnych wywodach wręcz odczłowiecza wizerunek geja. Znamienne, że oszalały homofob terrorysta z Orlando wg zeznań niektórych świadków sam miał pociąg do mężczyzn. Gdzie pan czuje się bezpieczniej; w USA czy w Polsce ?

    Ilokrotnie wracam do W-wy z USA odruchowo bez kilka dni „przyglądam” się ludziom, nie tylko w W-wie. Nie obawiam się napadu, mój wzrost, budowa i tzw. body language jest dla ulicznych łachmyt powód do zastanowienia  , jest to jakiś odruch chyba bezwarunkowy. Dośc szybko mija. Tego odruchu nie mam w USA. Mam nieporównywalnie większe zaufanie do policjanta w USA niż w Polsce. Jedni są zawodowcami, w Polsce jeszcze jakiś czas upłynie.

    Omar Mateen był kilkakrotnie pod lupą FBI a ponieważ nie złamał prawa mógł legalnie nabyć broń. Prawo w USA nie opiera się na podejrzeniach ale na faktach. Jest to tragedia, zapewne nie ostatnia, ale USA i Polska nie może w imię „bezpieczeństwa” pozbywać się fundamentalnych praw indywidualnych obywateli w tym do posiadania broni. Nawet jeżeli cześć społeczenstwa tego się domaga. W skrócie: wydarzenia zmieniają świat o tyle, o ile świat jest przygotowany na nie.

    Czy mielibyśmy „wojnę z terroryzmem”, czy „konflikt cywilizacji” po 11/9, gdyby nie było wcześniej „Zderzenia cywilizacji”?

    Jeśli chodzi o „swobody obyczajowe”, to homofobii nie wezmą współodpowiedzialności za mord, a liberałowie nie mają lekcji do odrobienia.

    Jeszcze gorzej jest z „cywilizacją przemocy”, bo w popkulturze przemoc (np. z włączeniem tortur dla uzyskania zeznań) jest jedyną akceptowaną metodą rozwiązywania problemów. I nie widać żadnego światełka w tunelu. Gdybym był terrorystą; jakimś ajsysem albo alkaidowym talibem, to bardzo bym się cieszył z łatwego dostępu do broni w USA. Nigdy przecież, włączając w to zamachy z 11 września i późniejsze wojny, żadnym terrorystom nie udało się w danym roku zabić więcej Amerykanów niż byli to w stanie zrobić oni sami.

    Czy to na drodze zabójstw (w wypadku Murzynów i latynosów), czy samobójstw (to raczej specjalność białych).

    *

    Ciekawa jest łatwość, z którą amerykańskim prawodawcom przychodzi oddanie tej allegedly essential liberty do wnoszenia broni na sale obrad obu izb tamtejszego parlamentu… czyżby nie dowierzali sobie nawzajem?

    Swoim rodakom na galerii dla publiczności?

    Czyżby amerykańscy kongresmani i senatorowie wątpili w odstraszającą moc ognia z 535 luf?

    Na marginesie: sam zwrot „popieranie praktyk seksualnych” jest co najmniej kuriozalny. Czy Pan Redaktor „popiera praktyki heteroseksualne”? Niedorzeczność sformułowań tego rodzaju uderzyłaby nas zwłaszcza, gdybyśmy zestawili je ze sformułowaniami analogicznymi — równie niedorzecznymi. Na przykład: „Nie chodzi o to, by popierać praktykę leworęczności, lecz aby nie tolerować nienawiści wobec osób leworęcznych”. Idiotyczne, prawda?


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :